Cyprian Franciszek Zabłocki (ur. 1792 w Osinach, zm. 26 listopada 1868 w Warszawie)[1] – polski ziemianin herbu Łada, właściciel dworu w Rybnie koło Sochaczewa, żołnierz, kojarzony głównie z przysłowiem wyjść jak Zabłocki na mydle.

Cyprian Franciszek Zabłocki
Ilustracja
Data i miejsce urodzenia

1792
Osiny

Data i miejsce śmierci

26 listopada 1868
Warszawa

Zawód, zajęcie

ziemianin

Narodowość

polska

Życiorys

edytuj
 
Grób Cypriana Zabłockiego na cmentarzu parafialnym w Rybnie

Cyprian był absolwentem szkoły Księży Pijarów w Warszawie. Służył w armii napoleońskiej (do 1812 r.) oraz Królestwa Kongresowego jako żołnierz 1 pułku strzelców konnych, w którym był podporucznikiem. W 1816 r. został z tej funkcji zdymisjonowany[2].

Podczas pobytu w Brukseli, poznał córkę Louisa Godefroida de Proft, właściciela luksusowego hotelu Belle-Vue, Petronelę Karolinę Matyldę (1804-1888). Po zawarciu związku małżeńskiego, wyjechali do rodzinnego majątku Cypriana w Rybnie, gdzie zamieszali we dworze.

Około 1830 r. w swoich włościach uruchomił gorzelnię, sprowadzając z Niderlandów nowoczesną aparaturę[2].

W 1839 roku potwierdzone zostało jego szlachectwo dziedziczne herbu Łada.

Zabłocki był Członkiem honorowym w Biurze Marszałka Szlachty Guberni Warszawskiej, w latach 1857-1862 Sędzią Pokoju powiatu Łowickiego[2].

Zmarł w Warszawie 26 listopada 1868 roku o godzinie siedemnastej[3]. Spoczął w rodzinnym grobowcu na cmentarzu parafialnym w Rybnie[4].

Legenda

edytuj
 
Tablica epitafijna Cypriana Zabłockiego w kościele parafialnym w Rybnie

Osoba Cypriana kojarzona jest głównie z przysłowiem: wyjść jak Zabłocki na mydle. Legenda głosi, iż postanowił wzbogacić się na produkcji mydła w rodzinnym majątku, które następnie zamierzał korzystnie sprzedać za granicą. Wyprodukowane mydło miało być spławione Wisłą do Gdańska, a stamtąd dalej statkiem. Aby uniknąć opłat celnych, postanowił oszukać celników pruskich i tuż przed granicą z Prusami wyrzucił cały ładunek do wody. Skrzynie, w których znajdowało się mydło, miały być szczelne i powiązane ze sobą. Płynąc, barka ciągnęła za sobą ładunek pod powierzchnią wody i w bezpiecznej odległości od oczu celników. Opłaty udało się uniknąć, lecz po dotarciu do Gdańska i wydobyciu skrzyń, okazało się, że nie były one dostatecznie szczelne i całe mydło rozpuściło się w wodzie. Zabłocki stracił wszystkie zainwestowane pieniądze[1].

Samo powiedzenie ma starsze pochodzenie. Pierwszy raz zostało przytoczone w dziele poety Wacława Potockiego Moralia, albo Rzeczy do Obyczajow, Nauk i Przestrog w każdym stanie żywota ludzkiego z Łacińskich y z  Polskich Przypowieści Oyczystym krótko napisane wierszem. Część Pierwsza Xięgi Pierwszey. Przekładania z Greckiego Języka Erasma Roterodama. Przez Wacława Potockiego Podczaszego Krak. Roku Pańskiego 1688. W dziele tym krytykuje przejętą od Włochów modę stawiania na koniec posiłku cukrów i konfitur słowami: Cukry stawiać na końcu obiadu od Włochów, Wskórają też tak jako Zabłocki na mydle[5][2].

Przypisy

edytuj
  1. a b Antoni Bzowski, Ile Zabłocki zarobił na mydle? [online], kurierhistoryczny.pl, 7 kwietnia 2018 [dostęp 2024-01-20] [zarchiwizowane z adresu 2024-01-20] (pol.).
  2. a b c d Zabłocki Cyprian | Zapomniani [online] [dostęp 2024-02-08] (pol.).
  3. CRISPA, „ Gazeta Warszawska”, crispa.uw.edu.pl, 27 listopada 1868, s. 1 [dostęp 2024-01-21].
  4. Jak Zabłocki wyszedł na mydle? Sekrety popularnego przysłowia [online], www.onet.pl [dostęp 2024-02-08] (pol.).
  5. Henryk Barycz, Spojrzenia w przeszłość polsko-włoską, Wrocław-Warszawa-Kraków: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1965, s. 74 (przyp. 61: Moralia, t. 1, s. 204)..